Dariusz Stolarczyk

Skarb "Odessy"

Nazistowska organizacja “Odessa” wraca na polskie ziemie, by odzyskać ogromy skarb. Sprawy się jednak mocno komplikują…

W tej pasjonującej powieści nie istnieją granice między fikcją a prawdą…

Liczba stron: 336
Oprawa: miękka

Skarb "Odessy"

W latach 70. ubiegłego wieku tajna organizacja byłych esesmanów „Odessa” organizuje misję sprowadzenia do Monachium skarbu, który ma stanowić finansową podstawę do budowy IV Rzeszy. 
Rozpoczynają się zorganizowane na wielką skalę poszukiwania, które początkowo skupiają się głównie wokół fabryki w Złotoryi. W miarę wprowadzania nowych wątków poznajemy kolejnych bohaterów powieści, którymi – oprócz byłych oficerów SS – są funkcjonariusze polskiej Służby Bezpieczeństwa. Obserwujemy również coraz bardziej bezwzględną walkę o przejęcie władzy w „Odessie”. 
Finalnie w sprawę okazują się być zamieszane osoby z najwyższych władz III Rzeszy. W epilogu, którego akcja rozgrywa się 50 lat później i którego bohaterami jest kolejne pokolenie nazistów, dochodzi do dramatycznych rozstrzygnięć.

Wysłuchaj fragmentów książki

Czyta autor

O AUTORZE

Dariusz Stolarczyk

Dziennikarz sportowy, pasjonat historii II wojny światowej i kolekcjoner pamiątek z tego okresu. Przez 30 lat pracował w “Przeglądzie Sportowym”. Swoje autorskie programy prowadził też w TVN Warszawa (“Kontratak”) oraz Antyradiu (“Czarny Poniedziałek”). Redaktor naczelny “Tygodnika Bukmacherskiego”.

Chłop szeroko otworzył oczy, podniósł krzaczaste brwi i spojrzał na płaszcz przykrywający wykop. Brede natychmiast dostrzegł w jego oczach świetnie znane mu błyski, jakie pojawiają się, gdy człowiek poczuje podniecenie możliwą zdobyczą. Polak przeniósł wzrok na Bredego i uważnie mu się przyglądał, stał się czujny. Niemiec intensywnie myślał: – On już wie, po co tu jestem, już dobrze wie. Mieszka tu przecież, wśród setek legend i plotek o skarbach Rzeszy. Kto wie, czy nie szedł czasem z tą łopatą szukać skarbów. Co więc? Sprawa jest prosta, prosta jak przed laty: trzeba go zabić. Jak? Poradzę sobie.
– Zapali pan? – zapytał.

Scroll to Top